Pierwsza książka Nosowskiej to była rozgrzewka, w drugiej autorka wali między oczy niczym zawodowy bokser. Trzecia to pewnie będzie nokaut!
Genialna książka, która odpowiada na pytanie, dlaczego samotne dzieciństwo i okres dojrzewania spędzony z rodzicami, którzy nie mają dla nas czasu, a gdy już spojrzą w naszą stronę to dla naszego dobra rzucą uwagę, że jesteśmy do niczego, by zmotywować nas do nauki, programuje nas na nieszczęśliwych ludzi.
„Powrót z bambuko” Katarzyny Nosowskiej to książka zdecydowanie bardziej prywatna. W pierwszej, „A ja żem jej powiedziała”, też były rozdziały osobiste, ale więcej było tekstów lekkich, zabawnych, celnie i z humorem punktujących polską rzeczywistość.
W drugiej książce jest bardziej intymnie. Artystka pisze o wydarzeniach bardzo osobistych. O emocjach, które doskonale znamy. Gniewie, żalu, złości, smutku, wstydzie, ale też o dojrzałości, którą z czasem, ciężko pracując nad sobą, osiągnęła.
Są poważniejsze tematy i jest też ostrzejszy język.
Niektóre rozdziały bardzo mnie poruszyły. Ciekawe jak wiele siebie odnajdziecie w książce Nosowskiej. W jej doświadczeniach, emocjach można przeglądać się jak w lustrze.
A jeśli jesteście ciekawi dlaczego nasza polityczna rzeczywistość wygląda tak żałośnie, przeczytajcie rozdział „Najładniejszy naród na świecie”.
Mam nadzieję, że po tej lekturze nie będzie już tak łatwo robić nas w bambuko!
„Często mówimy: Boże, jak ten czas leci. Budzimy się na ułamek sekundy w teraźniejszości i nie mamy pojęcia, jak to się stało, że mamy tyle lat, ile mamy. Trzymając niemowlę w ramionach, marzymy o chwili, gdy zacznie chodzić. Ustawicznie nieobecni rejestrujemy ten pierwszy krok aparatem i za chwilę widzimy zrogowaciałe pięty syna, który wkłada buty w rozmiarze 45. Trzylatkowi, który chce się przytulać, każemy czymś się zająć, a sami szukamy mu podstawówki. Nie ma nas w chwili, gdy dzieciak po raz pierwszy wyraźnie posmutniał, bo harujemy na dom pod miastem. Budzimy się, gdy znajdujemy syna z podciętymi żyłami w wannie. I nawet tak tragiczna pobudka nie pomaga, nie dociera do nas nauka z niej płynąca, że życie dzieje się właśnie teraz. Jesteśmy zawsze tam, gdzie nas fizycznie nie ma. Nie bywamy w sobie.”