Powieść kryminalna Joela Dickera najpierw rozczarowuje, potem… jest lepiej, ale szału nie ma.
Ależ to dziwna książka! Z każdą przeczytaną stroną rosło moje zdumienie, jak mogła zdobyć tak dużą popularność. Po przeczytaniu około dwustu stron przeszła mi przez głowę myśl, by ją jednak odłożyć, choć jest ze mnie wytrwały i cierpliwy czytelnik. Ostatecznie przeczytałam ją do końca. Dlaczego zmieniłam zdanie?
Autor książki jest francuskojęzycznym Szwajcarem urodzonym w Genewie. Dużo czasu spędził w Stanach, gdzie ma rodzinę. Przyjeżdżał tam na wakacje, dużo podróżował, także po Kanadzie, dotarł nawet do Alaski. W „Prawdzie o sprawie Harry’ego Queberta” w bardzo sugestywny sposób oddał klimat amerykańskiej prowincji, spokojnego małego miasteczka o prawie zerowej przestępczości. A jednak to właśnie tu latem 1975 roku wydarzyła się tragedia.
Harry Quebert przyjechał do Aurory z Nowego Jorku, by w spokojnym miejscu pisać książkę. Wszyscy mieszkańcy uznają go za znanego i popularnego pisarza. Tymczasem mężczyzna dopiero zaczyna swoją karierę i póki co nie udało mu się napisać książki, która odniosłaby sukces. Harry nie wyprowadza mieszkańców z błędu…
Przypadkowo na plaży poznaje piętnastoletnią córkę pastora – Nolę. Dziewczyna zakochuje się w nim i darzy go uczuciem naiwnym, zachwycając się wszystkim co pisarz robi. Harry odwzajemnia uczucie nastolatki, mimo, że ma trzydzieści cztery lata i doskonale wie, że ich związek według opinii publicznej byłby co najmniej kontrowersyjny. Wystarczyło jednak jedno spotkanie, by tych dwojga połączyło niezwykłe uczucie. Romans nie kończy się happy endem. Dziewczyna pod koniec sierpnia 1975 roku znika bez śladu.
Rozdziały opowiadające o romansie uważam za bardzo słabą część książki. Naiwność, wzajemne achy i ochy prawie zniechęciły mnie do lektury. Całe szczęście w tym momencie rozpoczyna się śledztwo, które ratuje książkę!
„[…] życie jest jednym ciągiem wyborów, którym trzeba potem sprostać.”
W 2008 roku, 33 lata po romansie i zaginięciu, ciało Noli zostaje odnalezione na posesji Harry’ego, a on oskarżony o zamordowanie dziewczyny. Do akcji wkracza uczeń Harry’ego, główny bohater książki – Marcus. Jest przekonany o niewinności swojego mentora i przyjaciela, chce oczyścić go z zarzutów. Powoli odkrywa tajemnice Aurory i jego mieszkańców, a także prawdziwą twarz swojego przyjaciela, Harry’ego. Marcus w czasie śledztwa zmienia podejrzanych jak rękawiczki. Co chwilę odkrywa nowe fakty, które wskazują na innego winnego i znów poszukiwania starują od nowa. Mozolne śledztwo młodego pisarza wciąga. W dotarciu do prawdy Marcusowi pomaga sierżant Gahalowood – ich wzajemne potyczki słowne to wątek humorystyczny.
Podsumowując: Do przeczytania, gdy minie się już opisy romansu. Zagadka śmierci dziewczyny wciągająca, emocje kierujące zachowaniem mieszkańców i zależności między nimi ciekawe.