W drugiej części „Śmierci Komandora” z każdą stroną historia staje się coraz bardziej abstrakcyjna!
Nie chodzi o to, by przekonać czytelnika, że to wszystko mogło się wydarzyć. Pisarz nie stara się, by opisywane wydarzenia miały sens, to raczej filozoficzne rozważania.
Bardziej podobał mi się pierwszy tom, który spokojnie wprowadzał w życie głównego bohatera, opisywał sztukę, życie artystów, obrazy i to jak do nas przemawiają.
Styl Murakamiego nie jest subtelny, nie ma tu klimatu niedopowiedzeń. Nierealne wydarzenia nie są wplecione w rzeczywistość, po prostu mają miejsce, wydarzają się i czemuś służą. Same w sobie nie są ciekawe.
Polecam „Komandora”, bo to interesująca lektura i na pewno warto zetknąć się ze stylem japońskiego pisarza.