Jeśli zachwycił Cię „Cmentarz zapomnianych książek”, przeczytaj „Marinę” Zafóna, by wrócić do magicznej Barcelony!
Zafónem zachwyciłam się dwa lata temu, gdy przeczytałam pierwszy tom „Cmentarza zapomnianych książek”. Czterotomowy cykl znalazł swoje miejsce w moim prywatnym rankingu „Książek wszechczasów”, obok takich tytułów jak „Na wschód od Edenu” Steinbecka czy „Miłość w czasach zarazy” Márqueza!
U Zafóna zwykłe życie bohaterów poprzetykane jest niesamowitymi historiami, w których miesza się to co realne z fantazją. W powieściach pojawia się mnóstwo ciekawych, złożonych postaci, a tłem wydarzeń jest dawna Barcelona – miasto niezwykłe pod względem urody, historii i mieszkańców.
Z każdą powieścią Zafóna trudno mi się rozstać. Czytając „Marinę” zarwałam niejedną noc!
…
Oscar uczy się w Barcelonie. Mieszka tu w internacie, bo jego rodzice nie znajdują dla niego czasu. Czuje się bardzo samotny. Niespodziewanie, podczas jednego z nielegalnych wieczornych wypadów do miasta, zagłębia się w jego starą część i wchodzi do jednego z domów, który wydaje się niezamieszkały. Spotkawszy w nim właściciela ucieka w popłochu zabierając ze sobą znaleziony tam przedmiot. Postanawia wrócić, by go oddać i tak poznaje Marinę. To ona zaprowadza go na stary cmentarz w dzielnicy Sarriá i pokazuje „damę w czerni”, która co miesiąc składa kwiaty na bezimiennym grobie. Wspólnie zgłębiają jej historię. Włóczą się po mieście, zaglądają do ciemnych i niebezpiecznych zakamarków, gdzie spotykają makabryczne postacie. Prawda stojąca za bezimiennym grobem mrozi im krew!
…
Powieść ma wspaniały klimat, mroczny i smutny. Książkę autor kierował do młodzieży, więc historia jest dużo prostsza, niż ta opowiedziana w serii „Cmentarz zapomnianych książek”, ale równie wspaniała. Oscar i Marina wzruszają – dawno nie płakałam po przeczytaniu książki, a tym razem zakończyłam czytanie jak przysłowiowy „bóbr”.