Niezwykła historia Szwedki, która trafia do Afryki czasów kolonialnych
Lubię takie niespodzianki! Na tą książkę trafiłam zupełnie przypadkowo. Sięgnęłam po nią ponieważ spodobał mi się tytuł. Nigdy wcześniej nie czytałam powieści tego autora, choć słyszałam o nim za sprawą serii kryminalnej ze słynnym bohaterem, policjantem Kurtem Wallanderem.
Czytam dużo książek, więc w każdej kolejnej szukam czegoś odmiennego – klimatu, bohaterów, innego sposobu pisania, egzotycznego miejsca czy historycznego tła. Tutaj znalazłam nietuzinkową historię młodej dziewczyny i Afrykę czasów kolonialnych. Już sama Afryka wystarczyłaby na pobudzenie wyobraźni, a tu dodatkowo pisarz umieścił całą gamę nieszablonowych postaci.
Do napisania książki przyczyniła się ponoć historia, którą autor zasłyszał od swojego znajomego – badacza i znawcy Afryki. Wspomniał on o dziwnych dokumentach, które odnalazł w Maputa – stolicy Mozambiku. Wspominały one, że na przełomie XIX i XX wieku pewna Szwedka była tam właścicielką największego w mieście domu publicznego. Przez pewien czas pojawiała się w dokumentach, ponieważ płaciła od tej działalności podatki, jednak nagle dane znikły, a w ślad za nimi jakiekolwiek informacje o tajemniczej kobiecie. Ten strzęp informacji pobudził wyobraźnię Mankella. „Wspomnienia brudnego anioła” to próba odpowiedzi skąd dziewczyna mogła wziąć się w tak odległym od Szwecji zakątku świata.
Od pierwszych stron historia przykuwa uwagę. Hanna pochodzi z biednej rodziny, matka wysyła ją do miasta, do dalekich krewnych, by tam poszukała lepszego życia. Po pewnym czasie dziewczyna opuszcza Szwecję jako kucharka na statku handlowym. W czasie rejsu wychodzi za mąż za drugiego oficera i kiedy myśli, że los się do niej uśmiechnął, mąż umiera na tropikalną chorobę. Hanna ucieka ze statku w portugalskim porcie w Afryce Południowej i zatrzymuje się w hotelu „O Paraiso”… Tak zaczyna się jej niezwykłe życie w kolonialnym świecie.
Wspaniała historia pobudzająca wyobraźnię i pokazująca jak zawiłe mogą być ludzkie losy.