Zima za oknem, na okładce również biało, a w książce niesamowita atmosfera!
Zbiór opowiadań Jaume Cabré to podróż w różne epoki i miejsca. Doskonała…
Czternaście opowiadań z całym mnóstwem wyjątkowych postaci. Mamy tu między innymi zakochanych i ekscentrycznych muzyków, płatnych morderców czyhających na siebie nawzajem, rodzinę żydowską i popełniony na niej koszmarny eksperyment, zdradzające się małżeństwo, oszusta próbującego okraść łódzkiego jubilera i więźnia latami planującego ucieczkę i czekającego na odpowiedni moment…
Zaciekawiły mnie zarówno losy bohaterów przedstawione przez Jaume Cabré, jak i ich stylistyczne zaprezentowanie. W części opowiadań autor zastosował zaskakujący dla mnie zabieg łączenia w jednym zdaniu wypowiedzi dwóch bohaterów. Myśl jednego bohatera przechodzi płynnie, w myśl drugiego, bez żadnego stylistycznego zaznaczenia.
Taka zmiana podmiotu w jednym zdaniu za pierwszym razem zbiła mnie z tropu, ale jednocześnie zaciekawiła! Trzeba być cały czas czujnym i skupionym na lekturze.
Poniżej przykład z opowiadania „Kurz”, w którym bohaterami są Pan Adrian i Marianna:
„ Wiedziała, że tym, co przekonało do niej pana Adriana, był delikatny sposób, w jaki wzięła książkę, którą podałem jej przez zaskoczenie… […].”
W opowiadaniu „Dwie minuty” cały tekst to płynne przeskakiwanie z wypowiedzi jednej postaci do kolejnej. Dodatkowo zataczamy koło, czyli na koniec wracamy do pierwszej postaci. Fajny, ciekawy zabieg. Trochę w stylu Quentina Tarantino, u którego nagle na ekranie pojawia się postać, która zginęła w poprzednim epizodzie 😉
Opowiadania katalońskiego pisarza to była dla mnie także mieszkanka uczuć – niektóre były po prostu ciekawe, inne zaskakujące, niektóre wesołe, część smutna i wzruszająca, a dwa do przepłakania.
Jedno jest pewne. Chcę więcej! Jaume Cabré mnie zachwycił.